piątek, 2 maja 2014

BLACKBERRY WINE

Jestem miłośnikiem domowego wina. Każdego, a szczególnie tego Płotkowego.

"Wino jest obdarzone mową. Przecież każdy o tym wie. Wystarczy rozejrzeć się wokół. Spytać wyroczni na rogu ulicy; nieproszonego gościa na przyjęciu weselnym; świętego szaleńca. Wino gada. Niczym brzuchomówca. przemawia milionem głosów. Rozwiązuje języki, radośnie wyciąga z Ciebie tajemnice, których nigdy nie zamierzałeś nikomu zdradzić, których istnienia nie byłeś nawet świadom. Wino krzyczy, peroruje bombastycznie, szepce łagodnie i słodko. Opowiada o wielkich sprawach, cudownych planach, tragicznej miłości i straszliwej zdradzie. Zaśmiewa się do nieprzytomności. Cicho chichocze pod nosem. Szlocha w konfrontacji z własnym odbiciem. Przywraca do życia dawno minione gorące letnie miesiące i wspomnienia, o których najlepiej byłoby zapomnieć. Każda butelka to delikatny aromat innych czasów, innych miejsc; każda - od najbardziej plebejskiego Liebfraumilch do arystokratycznego Veuve Clicquot rocznik 1945 - jest pokornym cudem. Magią dnia powszedniego, jak zwykł mawiać Joe. Transmutacją podstawowego, organicznego surowca w tkankę, z której utkane są marzenia. Alchemia dla laika."

                                                                                       Joanne Harris "Jeżynowe Wino"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz